niedziela, 20 października 2013

XIII

-Nie, nie, nie, nie!- skandowały moje myśli, gdy zdenerwowana chodziłam w kółko na polanie. - Przecież przeżyłam dopiero 10 000 lat, niemożliwe by to było już. Od tak dawna tego chciałam, ale teraz nie byłam pewna. Rada... aż wzdrygnęłam się na wspomnienie tych kościeii bez twarzy. Strażnicy, którzy od wieków rządzili światem podziemi, których wiedza mogła zetrzeć mnie w proch. Ile to zajmie? - spojrzałam za siebie na strugającego patyk młodzieńca - Czy odnajdzie swą drogę beze mnie? Czy jeszcze kiedyś go zobaczę? - oczy przysłoniły mi łzy. Będę musiała się rozstać z życiem i własną duszą Wielu opowiadających o tym drżało, gdy wspomnienia zaciemniały im twarz. Bo wtedy pozostają już tylko strach i pożądanie, dwie cegiełki, które dopełniają się w oparach wiecznej mocy. Czy przeżyje? Dobre pytanie, tylko szkoda, że niemające odpowiedzi. Musiałam się śpieszyć, nie zostało mi dużo czasu... mówić mu? Później, później teraz trzeba już iść. - drobnymi kroczkami podeszłam do młodego wampira. - Musimy iść - mój głos drżał więc przełknęłam ślinę i uśmiechnęłam się niezbyt udanie.
-Nigdzie się nie ruszam póki mi nie powiesz co się dzieje. - odpowiedział niezwykle poważnym głosem.
-Nic się nie dzieje - odpowiedziałam dalej wyższym o oktawę głosem. Popatrzył na mnie tak, że poczułam się naprawdę mała. - Nie mogę ci powiedzieć.
-Kłamiesz... - powiedział to dobitnie nieruchomiejąc na chwilę.
-Wiem.. - mój cichy szept spowodował, że nasze oczy się spotkały. Jego oczy były głęboką czernią. Nie były jednak zimne, czy obojętne, przekazywały mi najpiękniejszą rzecz jaką kiedykolwiek dostałam - zrozumienie. - Moje życie jako demona-dziecka się skończyło, mój czas dobiegł końca i muszę przejść inicjacje oddania duszy. - Nie wierzyłam, że te słowa przeszły mi przez gardło
-Rozumiem, ile masz czasu? - zapytał o to  bez żadnych emocji, ot tak jakby to była zwykła data.
-Dzień - odpowiedziałam, a po moich policzkach pierwszy raz od 10 000 lat popłynęły łzy.
-Nie martw się, poradzimy sobie. - te słowa wywołały mój uśmiech
-Takie dziecko jak ty poradzi sobie bez mojej pomocy? - zapytałam uśmiechając się już szczerze.
-Ej! Wydoroślałem już trochę! - mówiąc to, spróbował wstać i przybrać poważną postawę, ale potknął się i wylądował na tyłku. Oboje parsknęliśmy śmiechem i śmialiśmy się tak dłuższą chwilę. Później młodzieniec wstał i podał mi rękę.
-Chodźmy - mrugnął do mnie porozumiewawczo - musimy wreszcie pokonać to wierszowane świństwo!
-Zaśmialiśmy się i zaczęliśmy dyskutować nad wierszem.
*
Patrzyłam na tych dwoje zaczarowana. Brat i siostra nasunęło mi się. Niemożliwe przecież on.... no cóż Życie - pomyślała z przekąsem i odeszła z ciemnymi myślami. 
*
Okazało się, że tym razem oprócz wiersza dostaliśmy pewne wskazówki, szkoda tylko, że były w runach. Tak... każda runa ma trzy znaczenia! 
-Ja.......!!! Jak ja nienawidzę poeeeeezji!!! - to były najczęstsze słowa jakie było słychać w leśnej głuszy. Nie mogliśmy się wziąć jakoś za dokładną pracę, po przerobieniu runów tekst wyglądał mniej więcej tak: 

C.D nastąpi...

*************************************************************************
Jest to dość optymistyczne i niezwykle dziwnie czuje się czytając to.... chciałam żeby był dłuższy... coś nie wyszło, ale wstawiam dla Was, mam nadzieję, że nie jest najgorzej.

2 komentarze:

  1. Jest super. Jedyne zastrzeżenie... rzadko. Posty mogą być niedługie, bardziej trzyma to w napięciu, tylko żeby były ciut szybciej dodawane :) ale ogólnie treść bardzo przypadła mi do gustu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę ;) cieszę się i oczywiście spróbuje szybciej :)

      Usuń