poniedziałek, 29 grudnia 2014

XXV

Przerażony cofnąłem pazury i zmieniłem się znów w demona. 
-Kim ty jesteś Mścicielko? - myślałem patrząc na dokładnie takie same kałuże krwi przy obu niewiastach. Nagle coś mnie odrzuciło od ciała a na miejscu pustki wokół pojawiła się tarcza. Wyczuwając starożytną magię zrobiłem znak powrotu do piekieł. Bałem się cholernie. Któż z przedwiecznych się w to miesza i dlaczego? Powiał wiatr zwracając moją uwagę na otoczenie. Strach wyolbrzymił wściekłość i ból w oczach wampira, uczynił krew gęstszą i jaskrawoczerwoną. Przez chwilę nie mogłem oderwać oczu od zamglonych agonią czarnych ślepi Mścicielki. Słyszałem szum mojej własnej krwi pędzącej w żyłach i otwierającej we mnie nowe doznania. Co dokładnie czułem? Nie wiem. Ale nagle przepuszczony przez barierę uklęknąłem i podałem jej do ust przecięty na pniu nadgarstek. Przełknęła pierwszy i drugi łyk, a jej oczy zmętniały jeszcze bardziej i wydała swoje ostatnie tchnienie. Jedyna łza w moim życiu wypłynęła z pod oka. Spadła na jej policzek, a ja podniosłem się i obróciwszy się jeszcze raz w jej stronę wszedłem w portal.
*
Wyłem przy ciele Demonicy nie mogąc zrozumieć jak zwykła strzała mogła ją zabić. Gdy opadł szok poczułem zimno w mojej ręce. Otworzyłem dłoń zaciśniętą na strzale. Jedna drzazga wbiła się w moją skórę. Zimno powoli rozprzestrzeniało się po nadgarstku, aż doszło do mostka. Padłem sparaliżowany na ziemię, błagając ból, by ustąpił przed śmiercią. 
*
Śmierć w panice pędziła w stronę małej polanki. Czuła To. Czuła smutek ziemi pod młodym ciałem i własny przy duszy swojego brata. Wiedziała, że nie ma wyboru. Nie mogła wskrzesić obojga. Jak mogła popełnić ten straszny błąd i dać strałę Mścicielce?! Pierwszy raz od początku świata dała się opętać zazdrości. Przeźroczyste łzy mieniły się w rosie na ziemi. Pierwszy raz poczuła się naprawdę żywa, a wiedziała, że nic dobrego to nie wróży dla świata. Brama załamywała się, a ona wiedziała, że nie może już jej powstrzymać. Patrząc ostatni raz na świt zrobiła jedyne co mogła by ocalić dusze niewinnych - rozpłynęła się w nieświadomości oddając Kosę młodej niczego nie świadomej istocie. 
*
Pusta przestrzeń unosząca mnie ponad bezmiarem. Ułamkiem zmysłów wyczuwałam szept unoszący się tuż przede mną, a jednak tak daleko, że nie rozróżniałam słów. Odkryłam nagle, że mogę poruszać się w przestrzeni myślą. Cóż to za rozkosz po dawnych ograniczeniach. Jakich ograniczeniach? Pamiętałam mgliście, że coś się kiedyś zdarzyło, ale czy było to ważne? Oddałam się bezmiarowi powoli tracąc nawet myśl w pędzie. Nagle zatrzymało mnie mocne wezwanie. Mimo iż nie było tu ścian została przygwożdżona do nicości i oślepiona światłem. "To nie Twój czas! To nie Twój świat! Pamiętaj: Dusze złączone, słowa Śmierci dla Ciebie przeznaczone!". Do mojego umysłu wlała się fala wspomnień i uczuć. Nic nie było poukładane i nie chciało się układać. Wszechobecna pustka nie pomagała w kojarzeniu faktów. Przygnieciona tym wszystkim leciałam w dół jak lalka z urwanymi sznurkami. Im niżej się znajdowałam tym bardziej czułam. Ból, tęsknota i rozdzierające niezrozumienie. Co mam zrobić!!! Zaczęłam się czołgać w stronę skąd przyleciała strzała. Zobaczyłam krew ściekającą do ust Mścicielki i znikającego demona. nagle olśniła mnie prawda. 
-Jesteśmy jedno - podpełzłam do zabójczyni i posmakowała krwi którą ta wcześniej spijała. Jej umysł rozjaśniło światło. - Ja jestem światłem! Światłem! Światłem! 
-Cieniem! Cieniem! Cieniem! Odezwał się głos tuż obok niej. Słowa wydobywały się z ust Mścicielki. Jej oczy jarzyły się nicością jak oczy Pradawnej Śmierci. -Nowa władczyni Świata Umarłych umknęła rękom Demonicy i szyderczo się śmiejąc pognała w mrok. Demonica wykończona wszystkim podniosła się na tyle by podejść do wampira i pocałowała obdarowując go ostatnią kroplą krwi starego demona. 
************************************************************************
Przepraszam Was bardzo. Nie potrafię pisać w terminach. Mam nadzieję, że ktoś jeszcze czeka na ten rozdział. Miłej lektury.