poniedziałek, 15 kwietnia 2013

V

Biegłem i biegłem, ale krajobraz się nie zmieniał. Dopiero teraz zauważyłem, że wciąż biegam wokół muru … jedno się nie zgadzało. Ktoś się śmiał i to wrednie!  Zatrzymałem się głodny i zły, adrenalina dalej buzowała  w moich żyłach. Odwróciłem się w stronę tego piekielnego muru i zobaczyłem dziewczynkę. Długie, czarne i rozczochrane włosy, mleczna cera , falbaniasta suknia i wkurzający uśmieszek na twarzy. Kilka chwil później adrenalina opuściła moje ciało, które bez tej podpory gruchnęło o ziemię. Więcej nie pamiętam. Zemdlałem.
Obudziłem się w jakimś lesie. Co ja do jasnej … robię w jakimś lesie?! Podniosłem się na łokciach i zobaczyłem tą dziewczynkę. Pamięć wróciła mi w mgnieniu oka. Ten wkurzający uśmieszek poznałbym na krańcu świata.
-Kim jesteś? -Spytałem i spróbowałem wstać. Okazało się, że nie byłem w stanie. Drugi raz wylądowałem tyłkiem w szyszkach. No cóż taki już mój marny los. Splunąłem na mech, który był obok. – Odpowiesz wreszcie, czy będziesz się tylko gapić? – Byłem zły, bardzo zły i głodny, a u mężczyzny to najgorsze połączenie.
-Twoim koszmarem. –Odpowiedziała,  uśmiechając się tak słodko, że aż mnie zemdliło.
Tego było za wiele, adrenalina która wcześniej mnie opuściła, powróciła.  Skoczyłem na mur pragnąc zabić małą gołymi rękami, ale coś mi nie wyszło i trafiłem twarzą w mur, znowu straciłem przytomność.
Powinienem już nie żyć… i chyba wolałbym nie żyć niż otworzyć oczy i zobaczyć co było pod murem. Bleee. Mdłości jakie mnie ogarnęły gdy zdałem sobie sprawę w czym leżę były gorsze od tych po uśmiechu dziewczynki, przynajmniej tak mi się zdawało, póki nie zobaczyłem tej przesłodzonej wersji Krwawej Mary nad sobą, patrzącej ze słodkim politowaniem, na mnie.
*
Co  za głupiec. O Śmierci, czy to naprawdę jest twój brat? Przecież to kupa idioty. – myślałam uśmiechając się szyderczo i patrząc jak trzeci raz próbuje podnieść tyłek lecz tym razem już nie z ziemi, a z ogromnego stosu ekskrementów miejscowego zwierzęcia rateaure. Żałosny to był widok. Tak żałosny, że nie chciało mi się nawet z tego śmiać. Ehh po 500 lat karnego życia na ziemi zaczynam tracić poczucie humoru. Patrzyłam dalej jak próbuje wydostać się z tego śliskiego i śmierdzącego stosu. Na Ciemność ! Ja mam się zajmować tym dzieckiem?  Przecież to gorsze tortury niż 10 000 lat na tym padole. Westchnęłam, a było to westchnienie krótkie i zagłuszone przez wiatr, który nagle odnalazł drogę do tego odludnego zakątka lasu. Wiedziałam, że nie mam wyboru, Śmierć trzymała moje kajdany, a ja musiałam jej słuchać.
- Choć ośle koronny – powiedziałam, a później odwróciłam się i poszłam w stronę zamku.
*
Nie wiedziałem co na to odpowiedzieć, po jej minie stwierdziłem, że choćbym pytał to nic się nie dowiem, więc zły i na wpół oszalały z głodu wlekłem się na czworakach za nią, myśląc o tym co powiedziała.
-Co cię łączy z moją siostrą?- Zapytałem nie mogąc się powstrzymać.
 -Ciekawe pytania zadajesz chłopczyku.- Powiedziała dziewczynka nie odwracając się nawet w moją stronę. Jej suknia szeleściła gdy mała dama tanecznym wręcz krokiem prowadziła mnie do mojego niedawno odkrytego domu…
**********************************************************************************
 rateaure – nieszkodliwy roślinojad wielkości 2.5 metra

Po długiej przerwie witam Was. Postanowiłam, że postaram się pisać nowe rozdziały co 2 tygodnie. W ten sposób będę mogła je dopracować J dziękuje wszystkim, którzy czekali na dalszą część opowiadania. ( z góry przepraszam za błędy ortograficzne )