niedziela, 14 września 2014
WAŻNE!!!
Widzę po niektórych komentarzach, że absolutnie miesza się fabuła, osoby i ich cele. Czy macie jakieś propozycje lub rady jak zażegnać ten problem? Bardzo proszę o komentarze. Zaś jeśli ktoś rozumie wszystko też proszę o informację. Da mi to lepszy obraz problemu :) zZ góry dziękuję i pozdrawiam - Wasza Sesil
sobota, 13 września 2014
XXIV
Strzeliłam. To piękne uczucie spełnienia, gdy wiedziałam, że trening u Śmierci na coś mnie przygotował. Po niesamowicie długiej chwili strzała trafiła w miejsce przeznaczenia, a demonica zaczęła pluć krwią. Stojący obok wampir ryknął z gniewu i pochylił się nad nią wrzeszcząc o pomoc. Uśmiechnęłam się mściwie. Wiedziałam czym strzelałam. Nie miała szans z tego wyjść.
- O co chodzi Nostradamusie?- zapytałam zaciekawiona patrząc w oczy mglistej obescności kościanego smoka. -Czy to któryś z Was umiera? Widzę bowiem, że odchodzi Przedwieczna Krew.
-Witaj Śmierci. Nie. Ona dopiero do nas miała dołączyć.
Zdziwiłam się na te słowa. Żeńska wyrocznia?
-To już czas.- kontynuował w ogóle nie zważając na mnie.- Pierwsza Przedwieczna została zatrzymana w drodze przez Ciebie! - powiedział z lekkim sykiem. Czułam bijące od Niego zagrożenie.
- Cóż zrobiłam? - powiedziałam lekkim tonem. Byłam spokojna. Nie mogło chodzić o Brata, zaś na niczym innym mi nie zależało.
- Twój twór ją zabija. To właśnie czujesz. Pamiętasz Starą Strzałę z Niebiańskiego Drzewa? Oddałaś Ją swojemu tworowi wbrew wszystkim paktom. Odkręcaj więc teraz co zaczęłaś. - zniknął. Poczułam jak wrażenie jego osobowości oddala się. Przez strach przed Przedwiecznym zaczęła przebijać się wściekłość ale i zainteresowanie. Przez, a może dzięki temu, że Mścicielka źle wysyrzeliła dowiem się kto jest tak ważny dla Przedwiecznych. Jedyne co wydało mi się dziwne to to, że nie dostałam Wezwania przed całą Radę, ani wiadomości przez posłańca. Czyżby Nostradamus próbował coś ukryć przed resztą Przedwiecznych?... hmmm - uśmiechnęłam się - interesujące...
*
Szukałem Sługuski Śmierci już trzy dni. Byłem mocno wkurzony. Tak mnie wykiwać. Cholerna Sługa! Cholerna Śmierć! - nagle dotarł do mych uszu skowyt nie z tego świata. Poczułem powiew duszy uciekającej ze świata. Wiedziałem, że to pewnie moja jedyna szansa na złapanie Mścicielki. Zmieniłem się w Shaloe i poleciałem za coraz lepiej wyczuwalnym zapachem bliskiej śmierci.
*
W moim umyśle zapaliła się czerwień. Tym razem była bardzo intensywna. Sekundę później w moim pokoju zmaterializował się jeden z Wielkich.- O co chodzi Nostradamusie?- zapytałam zaciekawiona patrząc w oczy mglistej obescności kościanego smoka. -Czy to któryś z Was umiera? Widzę bowiem, że odchodzi Przedwieczna Krew.
-Witaj Śmierci. Nie. Ona dopiero do nas miała dołączyć.
Zdziwiłam się na te słowa. Żeńska wyrocznia?
-To już czas.- kontynuował w ogóle nie zważając na mnie.- Pierwsza Przedwieczna została zatrzymana w drodze przez Ciebie! - powiedział z lekkim sykiem. Czułam bijące od Niego zagrożenie.
- Cóż zrobiłam? - powiedziałam lekkim tonem. Byłam spokojna. Nie mogło chodzić o Brata, zaś na niczym innym mi nie zależało.
- Twój twór ją zabija. To właśnie czujesz. Pamiętasz Starą Strzałę z Niebiańskiego Drzewa? Oddałaś Ją swojemu tworowi wbrew wszystkim paktom. Odkręcaj więc teraz co zaczęłaś. - zniknął. Poczułam jak wrażenie jego osobowości oddala się. Przez strach przed Przedwiecznym zaczęła przebijać się wściekłość ale i zainteresowanie. Przez, a może dzięki temu, że Mścicielka źle wysyrzeliła dowiem się kto jest tak ważny dla Przedwiecznych. Jedyne co wydało mi się dziwne to to, że nie dostałam Wezwania przed całą Radę, ani wiadomości przez posłańca. Czyżby Nostradamus próbował coś ukryć przed resztą Przedwiecznych?... hmmm - uśmiechnęłam się - interesujące...
*
Ból w piersi i krew w ustach. Obezwładniająca adrenalina i panika odbierały mi kontakt z rzeczywistością. Oczy zaszły bielą. Nie mogłam skupić się na źródle wyniszczającego mnie chłodu. Mrugałam co chwilę raz widząc, raz tracąc obraz. Strzała. Czarna, zakończona perfekcyjnie wyciętymi kruczymi piórami stercząca z mojej piersi. Nagle znika, lecz czuję jak penetruje moje ciało szukając... wdzierając się powoli do każdego zakamarka, wysysając życie. Słyszę jak ktoś krzyczy, czuję jak cały świt się tręsie i wibruje. Próbuję uciec lecz coś mnie budzi. Słyszę trąby, a wśród nich małego słowika. Chwilę później zapada ciemność.
*
- Nie. NIE. NIE! NIE UMIERAJ! Z mojego gardła wydarł się skowyt. Ona nie. Nie ona. Ona musi żyć! - myśli biegły wlasnym torem. Wyrwałem z boku strałę i przełamałem na pół. Demonica zaczęła się wić i wrzeszczeć z bólu. Z ust wydarło mi się wreszcie -POMOCY!!! - opadłem na kolana koło młodej demonicy, która w kilka minut zaczęła dla mnie znaczyć wszystko. Zrospaczony nie zauważyłem nienaturalnie wielkiego Shaol'a, który zatoczył koło i wpadł między krzaki.
*
Odesłałam łuk i odkaszlnęłam. Coś zbierało mi się w gardle. Z każdą chwilą kaszlałam mocniej. Nagle ręka, którą zakrywałałam usta spłynęła krwią i została powalona na ziemię przez wielkiego Shaol.
*
Krew. Mnóstwo krwii zalało moje pazury choć nie przecieły one nawet szaty Mścicielki. Zaskoczony przybrałem normalną formę i przyjrzałem się dziewczynie. Była nieprzytomna, a z jej ust, tak jak z ust demonicy leżącej kilka kroków dalej, ściekała stróżka krwii.
Subskrybuj:
Posty (Atom)