poniedziałek, 13 stycznia 2014

XVII

Coś przecięło jej krąg, ból i upadek. Gdy w czach przestało jej się ćmić i wróciło czucie zdała sobie sprawę, że klęczy w bagnie. Co to k... jest?! Spróbowała wstać, lecz nie było to możliwe przy tak śliskim podłożu i zawrotach głowy. Nagle przed nią zmaterializowała się Śmierć we własnej osobie. Jej oczy błyszczały niezdrowym blaskiem, a twarz była jakby rozmazana i pod znanym mi już chłodem dostrzegłam skrzywienie ust w czystej nienawiści. Przepłynęła ona przeze mnie, lecz nie poddałam się. Skłoniłam się mało ceremonialnie i dalej próbowałam wstać. Kiedy cisza przeciągała się, lekko zirytowanym głosem zapytałam:
- O co chodzi?
-O to, że nie powinnaś już istnieć - powiedziała niby spokojnie śmierć. Łatwo wyczułam jednak, że czegoś się boi i dlatego czuje złość, bo jest bezsilna. To było niezwykle dziwne, nigdy nie słyszałam, by demony mogły przejrzeć samą śmierć.
-Świetnie, ale stoję tu i funkcjonuje....- z każdą chwilą narastała we mnie złość, nie czułam się już jak podwładna, lecz osoba na równych prawach. - Jakiś problem? - zapytałam zimnym i wyrachowanym głosem, który pierwszy raz nie brzmiał dla mnie obco. Nienawidziłam tej durnej jędzy!
-Nie przeniesiesz się znów do Mego Brata - poinformowała mnie, głosem stawiając mi wyzwanie.
-A co zakażesz mi? - powiedziałam z kpiną i groźbą w głosie. Śmierć zbita z tropu patrzyła na mnie nie mogąc wydobyć z siebie głosu. -Skoro nie, po co te groźby? - widząc, że dalej nie może podnieść szczęki z ziemi stworzyłam drugi krąg i weszłam w niego. Moje włosy rozwiał lekki wiatr, a ja poczułam się leka jak piórko. Wreszcie leciałam tam gdzie pragnęłam.
*
Piękny dzień na spacer ... i piwo. - pomyślał Brad z Zamojścia. Dla niego zawsze dzień był dobry, szczególnie na alkohol ze speluny madame Lovess, gdzie kelnerki miały zawsze mniej ubrania niż odkrytych kształtów. Niektórzy nazywali go pijakiem i łatwym mężczyzną, jednak on wolał myśleć o sobie jako o koneserze, najlepiej znającym się na dziewkach i piwie. Tak mało zrozumienia okazywał mu świat! Biedny i nie znający sławy, tak wielce niedoceniony! Nagle został odrzucony do tyłu przez wicher i uderzył o drzewo. Przeklął siarczyście , lecz gdy tylko zobaczył co go odrzuciło zaczął gapić się jak sroka w gnat. Piękna młoda kobieta ubrana w starożytną zbroję stojąca w kręgu mocy. 

3 komentarze:

  1. Muszę przyznać, że nawet ten "skromny" kawałek podgrzał moją ciekawość :D Czekam na c.d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh to co będzie jak napiszę całość? :D Postaram się to zrobić jutro, ponieważ dziś mam nauki jak kurzu w pokoju :P

      Usuń
  2. Proszę o wybaczenie, ale nie wiem kiedy ten rozdział zostanie dokończony... :( niestety tylko godzina dziennie niezmiernie utrudnia zrobienie choćby podstawowych rzeczach, nie mówiąc o pisaniu czegokolwiek w pośpiechu i bez przemyślenia słów. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń