poniedziałek, 12 sierpnia 2013

XI

Głód był praktycznie nie do zniesienia, nie pomagał też fakt, że zaledwie 300 metrów dalej była wioska pełna równo bijących serc. Wiłem się po posłaniu w agonii nie mogąc zrozumieć dlaczego krew starca dała mi tak mało siły. Nic nie wymyśliłem ale trudno się dziwić, w takim stanie mój umysł nie był gotowy do nowej filozofii (no chyba, że o słodkości ... niee! nie myśl o tym!). Mała towarzyszka wstała zbudzona moimi jękami i popatrzyła na mnie w zamyśleniu. Siedziała tak kilka sekund, aż w końcu wstała otrzepała swoją sukienkę z traw i poszła w sobie tylko znanym kierunku zostawiając mnie samego. Czuliście kiedyś, że każda minuta ciągnie się jak rok? Ja właśnie teraz tak się czułem! Każda sekunda paliła mi żyły nieśmiertelnym ogniem. Nim mała dama wróciła zdążyłem wykorzystać wszystkie przekleństwa jakie znałem i przewrócić moje rozpalone gorączką ciało na plecy. Okazało się, że dobrze zrobiłem bo dziewczynka  przyszła z kubkiem. Widząc zaś, że za chwilę się na nią rzucę przytknęła mi kubek do ust. Piłem jak zwariowany, zagubiony w nowych doznaniach. To nie przypominało poprzednich posiłków. Tym razem krew była elektryzująca i uderzała do głowy. Przed oczami zobaczyłem iskierki. Kiedy skończyłem pić (nie zapominając o dokładnym wylizaniu kubka) z miłym zaskoczeniem stwierdziłem, że ból minął. To było bardzo dziwne uczucie. Byłem szczęśliwy... z niczego. Wszystko było kolorowe i rozmazywało się przy każdym ruchu. Czułem się świetnie, póki... nie spróbowałem wstać. Ziemia uciekła mi spod nóg i przywitała mnie twardą grawitacją.
- Nic ci nie jest? - spytała.
- Nieeee - wybełkotałem niewyraźnie. Więcej nie pamiętam moje wspomnienia są przykryte ciemnym woalem i z tamtego okresu pamiętam tylko kilka rozmazanych obrazów, lecz z zachowania i późniejszych komentarzy młodej koleżanki do dziś stwierdzam, że wolę nie wiedzieć.
*
Kiedy się obudziłem głowa ciążyła mi jak wielki metalowy dzwon na karku, a nad sobą zobaczyłem strop prowizorycznego szałasu. Z wielkim trudem podniosłem głowę i zobaczyłem, że zasłona z liści, która markowała drzwi odchyla się, weszła do niego mała towarzyszka. 
- Ooo widzę śpiąca królewna wreszcie się zbudziła. Jak tam głowa? - powiedziała z przekąsem.
- Boli - zajęczałem - gdzie my jesteśmy?
- W lesie jakbyś nie zauważył. - skrzywiła się lekko.- Te przeklęte ptaszyska zbudziły mnie już o piątej nad ranem. - Uśmiechnąłem się bowiem znów mówiła jak dawna Krwawa Mary. - Nie uśmiechaj się. To przez Ciebie jestem tak niewyspana. Ciągle musiałam cię pilnować.
- Pilnować? A to z jakiej okazji? - zapytałem zdziwiony
- Z takiej, że po kubeczku nieśmiertelnej krwi byłeś totalnie zamroczony przez trzy dni. Robiłeś duuużo dziwnych rzeczy, choć pewnie tego nie pamiętasz. - powiedziała z morderczym uśmiechem na ustach. - spuściłem wzrok zakłopotany i przeszukiwałem jej wypowiedź w poszukując nowego tematu. 
-Nieśmiertelnej krwi?
- Ano tak. Miałam dość twojego jęczenia, zresztą przy takim stanie rzeczy to my w życiu nie znajdziemy odpowiedzi na nasze pytania, więc postanowiłam poeksperymentować i dałam ci trochę mojej krwi. Pamiętasz? Dałam ci kubek.
- Pod wpływem jej słów wspomnienia odżyły na nowo. Kubek... tak. Mały przedmiot pełny energetyzującej słodyczy... aż oblizałem się na tamto wspomnienie.
- O Ciemności nie patrz tak na mnie! Czuje się jak przekąska...
- I może tak powinnaś się czuć - powiedziałem z nutą ironii w głosie teatralnie obnażając kły. Widząc lekkie przerażenie w jej oczach zaśmiałem się w głos, a mała towarzyszka zmrużyła gniewnie oczy, lecz po chwili rozbłysły w nich figlarne iskierki.
- No widzę, że siły ci wróciły, zatem wstawaj! Robota czeka. - ostanie dwa słowa wypowiedziała z taką słodyczą, że aż mi się wnętrzności przekręciły. Moje oczy musiały odzwierciedlić to co czułem bo twarz czarnowłosej rozbłysła triumfem. Wstałem i wyszedłem za nią z namiotu bojąc się co tym razem ten mały diabełek przygotował ku mojej zgubie.
*********************************************************************************
Pokornie błagam o wybaczenie. Na prawdę nie była w stania napisać tego szybciej. Ostatnio moja wena jest bardzo kapryśna. Mam nadzieje, że rozdział Was nie zawiódł. Pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam - Sesil