- Nic ci nie jest? - spytała.
- Nieeee - wybełkotałem niewyraźnie. Więcej nie pamiętam moje wspomnienia są przykryte ciemnym woalem i z tamtego okresu pamiętam tylko kilka rozmazanych obrazów, lecz z zachowania i późniejszych komentarzy młodej koleżanki do dziś stwierdzam, że wolę nie wiedzieć.
*
Kiedy się obudziłem głowa ciążyła mi jak wielki metalowy dzwon na karku, a nad sobą zobaczyłem strop prowizorycznego szałasu. Z wielkim trudem podniosłem głowę i zobaczyłem, że zasłona z liści, która markowała drzwi odchyla się, weszła do niego mała towarzyszka.
- Ooo widzę śpiąca królewna wreszcie się zbudziła. Jak tam głowa? - powiedziała z przekąsem.
- Boli - zajęczałem - gdzie my jesteśmy?
- W lesie jakbyś nie zauważył. - skrzywiła się lekko.- Te przeklęte ptaszyska zbudziły mnie już o piątej nad ranem. - Uśmiechnąłem się bowiem znów mówiła jak dawna Krwawa Mary. - Nie uśmiechaj się. To przez Ciebie jestem tak niewyspana. Ciągle musiałam cię pilnować.
- Pilnować? A to z jakiej okazji? - zapytałem zdziwiony
- Z takiej, że po kubeczku nieśmiertelnej krwi byłeś totalnie zamroczony przez trzy dni. Robiłeś duuużo dziwnych rzeczy, choć pewnie tego nie pamiętasz. - powiedziała z morderczym uśmiechem na ustach. - spuściłem wzrok zakłopotany i przeszukiwałem jej wypowiedź w poszukując nowego tematu.
-Nieśmiertelnej krwi?
- Ano tak. Miałam dość twojego jęczenia, zresztą przy takim stanie rzeczy to my w życiu nie znajdziemy odpowiedzi na nasze pytania, więc postanowiłam poeksperymentować i dałam ci trochę mojej krwi. Pamiętasz? Dałam ci kubek.
- Pod wpływem jej słów wspomnienia odżyły na nowo. Kubek... tak. Mały przedmiot pełny energetyzującej słodyczy... aż oblizałem się na tamto wspomnienie.
- O Ciemności nie patrz tak na mnie! Czuje się jak przekąska...
- I może tak powinnaś się czuć - powiedziałem z nutą ironii w głosie teatralnie obnażając kły. Widząc lekkie przerażenie w jej oczach zaśmiałem się w głos, a mała towarzyszka zmrużyła gniewnie oczy, lecz po chwili rozbłysły w nich figlarne iskierki.
- No widzę, że siły ci wróciły, zatem wstawaj! Robota czeka. - ostanie dwa słowa wypowiedziała z taką słodyczą, że aż mi się wnętrzności przekręciły. Moje oczy musiały odzwierciedlić to co czułem bo twarz czarnowłosej rozbłysła triumfem. Wstałem i wyszedłem za nią z namiotu bojąc się co tym razem ten mały diabełek przygotował ku mojej zgubie.
*********************************************************************************
Pokornie błagam o wybaczenie. Na prawdę nie była w stania napisać tego szybciej. Ostatnio moja wena jest bardzo kapryśna. Mam nadzieje, że rozdział Was nie zawiódł. Pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam - Sesil