Biegłem i biegłem, ale krajobraz się nie zmieniał. Dopiero
teraz zauważyłem, że wciąż biegam wokół muru … jedno się nie zgadzało. Ktoś się
śmiał i to wrednie! Zatrzymałem się głodny i zły, adrenalina dalej
buzowała w moich żyłach. Odwróciłem się
w stronę tego piekielnego muru i zobaczyłem dziewczynkę. Długie, czarne i
rozczochrane włosy, mleczna cera , falbaniasta suknia i wkurzający uśmieszek na
twarzy. Kilka chwil później adrenalina opuściła moje ciało, które bez tej
podpory gruchnęło o ziemię. Więcej nie pamiętam. Zemdlałem.
Obudziłem się w jakimś lesie. Co ja do jasnej … robię w
jakimś lesie?! Podniosłem się na łokciach i zobaczyłem tą dziewczynkę. Pamięć wróciła
mi w mgnieniu oka. Ten wkurzający uśmieszek poznałbym na krańcu świata.
-Kim jesteś? -Spytałem i spróbowałem wstać. Okazało się, że
nie byłem w stanie. Drugi raz wylądowałem tyłkiem w szyszkach. No cóż taki już
mój marny los. Splunąłem na mech, który był obok. – Odpowiesz wreszcie, czy
będziesz się tylko gapić? – Byłem zły, bardzo zły i głodny, a u mężczyzny to
najgorsze połączenie.
-Twoim koszmarem. –Odpowiedziała, uśmiechając się tak słodko, że aż mnie
zemdliło.
Tego było za wiele, adrenalina która wcześniej mnie opuściła,
powróciła. Skoczyłem na mur pragnąc
zabić małą gołymi rękami, ale coś mi nie wyszło i trafiłem twarzą w mur, znowu
straciłem przytomność.
Powinienem już nie żyć… i chyba wolałbym nie żyć niż
otworzyć oczy i zobaczyć co było pod murem. Bleee. Mdłości jakie mnie ogarnęły
gdy zdałem sobie sprawę w czym leżę były gorsze od tych po uśmiechu
dziewczynki, przynajmniej tak mi się zdawało, póki nie zobaczyłem tej
przesłodzonej wersji Krwawej Mary nad sobą, patrzącej ze słodkim politowaniem,
na mnie.
*
Co za głupiec. O
Śmierci, czy to naprawdę jest twój brat? Przecież to kupa idioty. – myślałam
uśmiechając się szyderczo i patrząc jak trzeci raz próbuje podnieść tyłek lecz
tym razem już nie z ziemi, a z ogromnego stosu ekskrementów miejscowego zwierzęcia rateaure. Żałosny to był
widok. Tak żałosny, że nie chciało mi się nawet z tego śmiać. Ehh po 500 lat
karnego życia na ziemi zaczynam tracić poczucie humoru. Patrzyłam dalej jak
próbuje wydostać się z tego śliskiego i śmierdzącego stosu. Na Ciemność ! Ja
mam się zajmować tym dzieckiem? Przecież
to gorsze tortury niż 10 000 lat na tym padole. Westchnęłam, a było to
westchnienie krótkie i zagłuszone przez wiatr, który nagle odnalazł drogę do tego
odludnego zakątka lasu. Wiedziałam, że nie mam wyboru, Śmierć trzymała moje
kajdany, a ja musiałam jej słuchać.
- Choć ośle koronny – powiedziałam, a później odwróciłam się
i poszłam w stronę zamku.
*
Nie wiedziałem co na to odpowiedzieć, po jej minie
stwierdziłem, że choćbym pytał to nic się nie dowiem, więc zły i na wpół
oszalały z głodu wlekłem się na czworakach za nią, myśląc o tym co powiedziała.
-Co cię łączy z moją siostrą?- Zapytałem nie mogąc się
powstrzymać.
-Ciekawe pytania
zadajesz chłopczyku.- Powiedziała dziewczynka nie odwracając się nawet w moją
stronę. Jej suknia szeleściła gdy mała dama tanecznym wręcz krokiem prowadziła
mnie do mojego niedawno odkrytego domu…
**********************************************************************************
rateaure – nieszkodliwy roślinojad wielkości 2.5 metra
Po długiej przerwie witam Was. Postanowiłam, że postaram się
pisać nowe rozdziały co 2 tygodnie. W ten sposób będę mogła je dopracować J dziękuje wszystkim,
którzy czekali na dalszą część opowiadania. ( z góry przepraszam za błędy
ortograficzne )